2 września 2013

Rozdział 5 - Śniadanie do łóżka

Ostatnio chciałam wiele rzeczy... Chciałam dodać ten rozdział szybciej - nie wyszło. Chciałam, żeby był dłuższy - znowu klapa. Chciałam chociaż minimalnie rozkręcić akcje - wyszło nudniej niż zwykle. Ale po mimo tylu porażek jestem z rozdziałem 5. Byle jaki, ale jest :)

A tak P.S. to zbliżamy się do końca pierwszej części :)

(kliknij w obrazek, a przekieruje cię na youtube)


Obudziły mnie promienie słońca, leniwie przeciskające się przez ażurowe firanki. Zawsze po przebudzeniu potrzebowałam chwili na to, by dojść do siebie. Wpatrywałam się wtedy w sufit, śledząc powoli każdy jego centymetr, każdą szczelinę i pęknięcie, każdy odprysk białej farby. Ponoć kiedy byłam mała, przyklejone były na nim fluorescencyjne naklejki w kształcie gwiazdek. Teraz nie było już po nich śladów, jednak czasem, wieczorem przed zaśnięciem, wyobrażałam sobie jak to musiało wspaniale wyglądać – dziecięcy pokój skąpany w ciemności i tylko sufit upstrzony błyszczącymi światełkami.

Ze zdziwieniem musiałam stwierdzić, że to nie był TEN sufit, który towarzyszył mi każdego dnia. Musiałam w końcu się obudzić. Nie byłam już w Holmes Chapel. Bezpieczna. Przy mamusi. Byłam sama, pośród czwórki kompletnie nie znanych mi chłopaków i jednego… no. Byłam w Londynie. Stolicy. Naklejki zostały zerwane. Przestałam być małą dziewczynką.

Zakryłam twarz poduszką. Jestem głupia. Ale ze mnie idiotka! I że we własnym domu, we własnym miasteczku niby taka odważna, co? A tutaj? Wypłynęliśmy na nieznane wody kapitanie! Chyba czas ściągnąć maskę i przestać zgrywać kogoś, kim nie jestem i nigdy nie byłam. Nigdy nie byłam odważna. Zawsze byłam tchórzem. Parszywym, śmierdzącym tchórzem, który chowa twarz w poduszkę przy pierwszej lepszej okazji!

W wygłaszaniu dalszych obelg pod własnym adresem, przeszkodziło mi ciche pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam. Mocniej przycisnęłam poduszkę do twarzy. Jestem tchórzem.
   - Hey, nie śpisz już? – zapytał chłopak. Nie był to głos Harry’ego. Był bardziej aksamitny, pogodniejszy.
Musiałam wyglądać wyjątkowo głupio z tą poduszką na twarzy.
   - Harry prosił, abym ci to zaniósł – ciągnął dalej przybysz, nie przejmując się brakiem reakcji z mojej strony.
Usłyszałam, jak stawia talerz na komodzie i jak siada na rogu łóżka.
   - Coś się stało?

Nie lubię, kiedy obce mi osoby wtrącały się w moje życie. Co ja gadam? Nie lubię, kiedy ktokolwiek wtrąca się w moje życie. To mój czuły punkt. Taka mała Achillesowa pięta.
   - Odwal się! – fuknęłam.
   - Hej spokojnie – odpowiedział wstając. I wtedy go rozpoznałam. Ten łagodny, przyjemny dla ucha głos. To był ten szalony chłopak, który wczorajszego wieczoru wpadł do domu z wrzaskiem. Wyobraziłam sobie jak podnosi swoje oliwkowe dłonie w obronnym geście i uśmiecha się szeroko. – Wczoraj chyba nie zdążyliśmy się poznać. Jestem Zayn.
Ciekawość zwyciężyła. Odchyliłam rąbek poduszki i łypnęłam na niego groźnie, moim szaroniebieskim okiem.
   - Julay – burknęłam.
   - A teraz idź sobie – dodałam po chwili ciszy.
   - W porządku Julie. – słyszałam jego kroki, kiedy podchodził do drzwi.
Nie odpowiedziałam nic. Nie zareagowałam kiedy przekręcił moje imię ani kiedy stanął nagle w progu dodając:
   - Mam nadzieję, że niedługo do nas zejdziesz. Dzisiaj przyjeżdżają dziewczyny.
Głupia, tchórzliwa idiotka. Czyli jednym słowem – ja.

~*~

   -  Dziękuję – powiedziałam przygaszonym głosem do Harry’ego, wstawiając pusty talerz do zlewu.
Oparłam się o zimny blat kuchennego stołu i spojrzałam na niego. Stał odwrócony do mnie tyłem, z twarzą zwróconą ku słońcu i patrzył gdzieś w dal za oknem. Może liczył samochody, przejeżdżające codziennie Londyńskimi ulicami. Albo chmury, ścigające się z dmącym od Północy wiatrem. Nad czym myślał?

Niedługo dane nam było przebywać tylko we dwójkę, bo nagle w progu kuchni pojawił się Zayn. Uśmiechnął się i ruszył nonszalanckim krokiem, a naczynia które niósł dzwoniły wesoło.
   - O! Cześć Julie!
   - Cześć Zejan – odparłam kąśliwie.

Harry odwrócił się do nas przodem i prychnął cicho, jakby próbował stłumić śmiech. Zgromiłam go wzrokiem. W momencie, w którym chłopak o oliwkowym odcieni skóry i smakowitym zabarwieniu tęczówek otworzył usta, zapewne pragnąc coś powiedzieć, bo raczej wątpię, żeby tak sobie wietrzył gardło, zadzwonił dzwonek do drzwi. Trzykrotnie. Ktoś musi być bardzo niecierpliwy.
    - Ja otworzę! – widziałam tylko jak na korytarzu mignęła umięśniona sylwetka chłopaka i usłyszałam świst otwieranych z rozmachem drzwi.
Potem były już tylko powitania, gwar rozmów i ogólne zamieszanie, z którego powstał monolog na sześć głosów:
Cześć Danielle! Jak miło cię widzieć! Jak minęła podróż? Dobrze, a co tam u ciebie Niall? Eleanor, Kochanie! Spie*dalaj! Dan co u ciebie? Ej, a gdzie buziak na powitanie? Zaraz wrócę, toaleta wzywa! Może usiądziecie? Macie ochotę coś zjeść? Nie pchaj się stary! Lou odpier*ol się od moich włosów! Hej, czy ta kanapa nie stała wcześniej pod ścianą? Nie, chyba ci się zdawało. A ty dalej nie możesz znaleźć sobie dziewczyny? Zamknij się! Właśnie! Wiesz Dan, do Harry’ego przyjechała jakaś laska, ponoć znajoma z dzieciństwa. Laska? Gdzie ty masz oczy stary? E, nie przesadzajcie nie jest taka zła… Hej, a może zamówimy pizze?
I znowu zostałam sama z Harrym. Odepchnął się plecami od parapetu i uśmiechnął się blado.
   - To jak? Idziemy do nich?
   - Wątpię, żeby mnie tam chcieli.
   - Przesadzasz…
   - Daj spokój! Słyszałeś co o mnie mówili?
   - Nie przejmuj się, mówią tak, bo cię nie znają… Poza tym przyszła Dnielle, może się zaprzyjaźnicie?
Odetchnęłam ciężko marszcząc brwi i wbijając wzrok w jeden wyszczerbiony kafelek na podłodze. Zacisnęłam mocno szczękę i założyłam ręce na piersiach.
  - Ej, no weź…
  - Spadaj! – odtrąciłam jego ciepłą dłoń, która na ułamek sekundy spoczęła na moim chudym ramieniu.
  - Jak chcesz – rzucił i wyszedł. Tak po prostu.

~*~
     
Siedziałam tępo wpatrując się w próg kuchni. Oparta byłam o jedną z szafek, nie miałam nawet siły przenieść się z podłogi na krzesło. Może myślałam, że chłód kafelków nieco mnie otrzeźwi. Nic z tego. Pogrążyłam się w ponurych przemyśleniach; melancholia znów schwytała mnie w swoje sidła, a niewypowiedziane oskarżenia zawisły w powietrzu. W pewnym momencie zdawało mi się nawet, że zatoczyły koło nad moją głową i musnęły lekko moje włosy, przyprawiając mnie o dreszcze. A może zwyczajnie było mi zimno?

Siedziałam jak porzucona lalka, niezdolna do żadnego samodzielnego ruchu, wsłuchując się w gwar panujący za ścianą. Ktoś się zaśmiał, ktoś coś krzyknął, a ktoś inny palnął coś głupiego. A to wszystko działo się tam. Bez mojego udziału. Wiedziałam, że to tylko moja wina. Może dlatego czułam się tak podle?

W pewnym momencie w progu kuchni stanęła para czarnych, wysokich szpilek. Weszły, stukając cicho obcasami, na wyłożoną kafelkami podłogę i podreptały wolno do stołu, po czym okrążyły go dwa razy i zajęły miejsce pod jednym z krzeseł. Uniosłam delikatnie głowę, mrugając powiekami. Mój wzrok prześlizgnął się płynnie po obcasach, po przez zgrabne opalone nogi i szczupły tors, kończąc na lekko okrągłej twarzy, okolonej delikatnymi falami w kolorze kawy z mlekiem. Dziewczyna.

Zawsze zazdrościłam ludziom, którzy potrafili bez zwrócenia na siebie uwagi, świdrować ludzi wzrokiem. Mój był inny. Działał jak klepnięcie w plecy zawsze, gdy chciałam dyskretnie się komuś przyjrzeć. Tak było i tym razem. Brunetka odwróciła głowę w moją stronę, wyciągając powoli komórkę z kieszeni. Musiałam wyglądać bardzo żałośnie, siedząc wciśnięta w kąt na podłodze, z lekko roztrzepanymi włosami i zamglonym wzrokiem. Czułam się przy niej jak żebraczka przy królowej.

Myślałam, że obrzuci mnie pogardliwym spojrzeniem, że zlekceważy, albo prychnie. Zrobiła natomiast coś, czego się nie spodziewałam – uśmiechnęła się do mnie. Lekko. Nie pewnie. Po czym wróciła do swojego świata. Musiała wiedzieć jak się czułam. Wyczytałam to z jej spojrzenia.

15 komentarzy:

  1. Mnie rozdział się podoba ^^ Jest świetny! :)
    Co prawda, mógłby być dłuższy :P
    Ale przynajmniej poprawiłaś mi humor ;) Dziękuję Ci za to bardzo serdecznie :)
    Czekam na następne rozdziały! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję tobie :) Też mi poprawiłas humor ;**

      Usuń
  2. Wcale nie taki zły :D Nawet bardzo fajniusi..:) :*
    Czekam na kolejny rozdział :3
    Pozdrawiam i śle buziaczki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh dzięki Adzia :3
      O! widzę, że zmieniłaś avatar :D Bardzo fajny xDD

      Usuń
  3. Niesamowity rozdział. Julay mnie trochę zdenerwowała swoim zachowaniem, bo od razu wszystkich odtrąca. Harry'ego, który się stara, a przynajmniej próbuje, Zayna, którego oliwkowy odcień skóry i smakowite zabarwienie tęczówek utkwiły mi w głowie. ^__^
    I oczywiście te "hej, a może zamówimy pizzę?". Teraz mam na nią ochotę. I w zasadzie na czekoladę także. xD
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że dłuższy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się. Julay ma tendencję do denerwowania wszystkich naokoło. Nawet nie wiesz ile razy miałam chęć zadźgać ją łyżką do lodów, żeby w końcu się ogarnęła i przestała jęczeć xD
      Hehe znam to uczucie. Wczoraj wieczorem przeczytałam coś o naleśnikach z twarogiem i nie zasnęłam póki ich nie zjadłam xD
      Dzięki za miłe słowa. Postaram się tym razem was nie zawieść... ;)

      Usuń
  4. super. :)
    jesteś świetna. ^^
    ale nasza Julay jest uparta. jakbym widziała siebie.
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Mi się podoba ;p
    Haha - rozwaliło mnie z Zejanem .Mój kolega z klasy zawsze tak gada, żeby mnie wkurzyć. Ja go wtedy poprawiam no i się zaczyna... xD. No, ale ile można powtarzać człowiekowi, że pisze się Zayn, wymawia się Zejn. Twoje rozdziały NIE SĄ byle jakie! zapamiętaj to sobie. Dla mnie piszesz świetnie, wręcz idealnie :)
    Pozdrawiam :)
    Już nie mogę doczekać się następnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. genialnyy rozdiał.. Kiedy mogę liczyć na następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładny rozdział, szczególnie do gustu przypadły mi pierwsze dwa akapity, są dobrze napisane i to bardzo dobrze. :) Jestem ciekawa dalszej akcji tego opowiadania, póki co niewiele się dzieje, ale czuję, że już wkrótce nas czymś zaskoczyć i już nie potrafię się tego doczekać! :) Z jednej strony Julay trochę mnie wkurza, niepotrzebnie jest taka wycofana i opryskliwa, może gdyby bardziej się postarała i chociaż spróbowała jakoś dogadać się z chłopakami, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, jestem o tym przekonana. Ale z drugiej strony rozumiem ją, jest w zupełnie nowym, nieznanym sobie miejscu, ja też chyba czułabym się nieswojo..
    No nic.. Pozdrawiam i do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zuuuz kochanie oto link dla ciebie:
    http://ulica-magiczna-26.blogspot.com/
    Mam nadzieje że wejdziesz i nie umrzesz z załamania :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuudowny rozdział ♥ Bardzo mi się podoba jak i całe opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na next i zapraszam do mnie. Mam nadzieję ,że wyrazisz tam swoje zdanie , bo na prawdę mi zależy.
    http://good-girls-love-bad-boyss.blogspot.com/
    Jeśli nadal nie jesteś zainteresowana to zapraszam do obejrzenia zwiastuna. Mam nadzieję , że przypadnie ci on do gustu i zaciekawi .
    http://www.youtube.com/watch?v=WZAji_QfEcM

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy