16 lutego 2014

Rozdział 9 - Nie ma tego złego... ( i liebster award)

   Świat się zmienia. Zaczęłam dostrzegać to wyraźniej. Drzewa gubią liście, kwiaty gubią płatki, ludzie gubią lata. Czy i ja się zmieniłam przez ostatnie tygodnie? Wydaje mi się, że tak. W końcu uwolniłam się od tego uczucia frustracji, towarzyszącego mi nie zmiennie od ponad roku. Odkąd Harry wyjechał do Londynu. Odkąd wziął udział w tym cholernym programie. Odkąd zostawił mnie bez pożegnania.
   Postanowiłam porozmawiać z mamą szczerze. Niechętnie przyznałam jej racje – zachowywałam się bardzo, ale to bardzo dziecinnie. Teraz rozumiem, dlaczego mama nie chciała mówić mi wszystkiego. Chyba sama bym sobie nie potrafiła zaufać. Dowiedziałam się, że mamy gorsze kłopoty niż sądziłam. Mama ma do spłacenia kilka długów. Nie jest dobrze, ale damy sobie radę, jeśli będziemy działać razem.
   Zadzwonił mój telefon. W powietrzu unosił się zapach deszczu, a moje trampki były całe brudne i przemoczone, wracałam do domu z pracy na pieszo, ponieważ nie chciałam wydawać pieniędzy na autobus. Przez chwilę biłam się z myślami, patrząc na ekran telefonu, który wyświetlał numer nieznany, ale w końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
   - Słucham?
   - Julie? Z tej strony Zayn – odpowiedział męski głos w słuchawce.
   - Zayn? – zmarszczyłam brwi.
   - Tak, wiesz, ten kolega Harry’ego. Ten najprzystojniejszy.
   - Aha.
   - Posłuchaj, mam do ciebie sprawę…
   - Domyślam się – przerwałam mu, przystając na chwilę i wkładając klucz do zamka w drzwiach.
   - Chodzi o to, że zostawiłaś u nas twój rower – powiedział, a ja skarciłam się w myślach, jak mogłam tak perfidnie o nim zapomnieć! – I rozumiesz, niedawno dostałem prawo jazdy, więc mógłbym ci go przywieść… nie wiem… w przyszłym tygodniu? Co ty na to?
   Naprawdę, nie chciałam go tak wykorzystywać, zwłaszcza, że praktycznie go nie znałam. Przez głowę przewijały mi się obrazy uśmiechniętego chłopaka o śniadej cerze, jego radość, to jak przyniósł mi śniadanie i jak przekręca moje imię. Julie…. Ale nic poza tym. Nie wiedziałam nawet jak ma na nazwisko. Mimo to…
   - Zgoda.
   Nie stać mnie było na nowy rower, a nie uśmiechało mi się codziennie chodzić do pracy na piechotę.
   - Super. Bo wiesz, chętnie zrobię jakąś dłuższą rundkę moim autkiem. Przyślij mi potem adres smsem.
   - Okey…
   - A i Julie…
   - Tak?
   - Trzymaj się – po czym rozłączył się.
   Odłożyłam telefon na stół w kuchni i dotknęłam mojej klatki piersiowej. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak szybko mi bije serce.
   Bywa, że jeśli się na coś czeka, czas dłuży się złośliwie, tylko po to, by przysporzyć nam jeszcze więcej stresu. Ja miałam odwrotnie. Znaczy nie, chodzi o to, że ja wcale nie wyczekiwałam tego momentu, chciałam go raczej odsunąć od siebie na jak największą odległość, najlepiej, żeby w ogóle nie miał miejsca. Ale co do tego stresu, to się w zupełności zgadzam. Nie bałam się, bo niby czego? Jakiegoś tam wyrostka, który myśli, że jest fajny bo gra sobie w sławnym na cały świat boysbandzie i jest przyjacielem mojego byłego? Pff… Co to dla mnie…
   A więc dlaczego nie mogę przestać się denerwować?
   Dlaczego nie mogę przestać krążyć w kółko po tej ciasnej łazience i bez przerwy poprawiać moje wyjątkowo(!) rozpuszczone włosy? Spojrzałam w moje odbicie w lustrze. Czy wiele się zmieniłam? – zapytałam się ponownie. Twarz niby ta sama, te same wystające kości policzkowe, nieduże oczy o szaroniebieskim kolorze i wąskie usta. Twarz niby ta sama, ale odbicie jakby inne.
   Otworzyły mi się oczy. Teraz widzę wyraźniej. Wstrząs jakim była wiadomość o naszych problemach podziałał zbawiennie. To, co kiedyś wydawało mi się ważne, teraz jest błahe. To, co kiedyś uważałam za obelgę, teraz przyjmuję z otwartymi ramionami jak najpiękniejszy komplement. Zaledwie dwa tygodnie temu wróciłam z Londynu. Przypomniało mi się, jak zła byłam na mamę, kiedy zmusiła mnie do tego wyjazdu. Teraz widzę, że rzeczywiście wyszło mi to na dobre. Może to tamtejsze powietrze? Jak to mówią:
   Nie ma tego złego…
   Dzwonek do drzwi.
   Co by na dobre nie wyszło.
   Na początku nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam tępo na Zayn’a, siedzącego na kanapie w salonie. Uśmiechał się ciepło, a ja stwierdziłam, że do twarzy mu w tym bordowym swetrze. Zdecydowanie powinien nosić go częściej.
   - No co? – spytał widocznie speszony moim uważnym spojrzeniem. Ja wiem, czasem bywa nieznośne, takie natarczywe, jakby chciała przewiercić się nim na drugą stronę. Ale co ja za to mogę?
   Speszyłam się również.
   - No nic.
Ale nadal nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Przyniósł mi rower. Świetnie, miło z jego strony. Zaprosiłam go do środka. Przynajmniej nie muszę siedzieć sama do powrotu mamy z pracy. Przyda mi się miła odmiana. Jednak w głowie wciąż huczało mi jedno pytanie – co dalej? Nigdy nie byłam zbyt dobra w rozmowie z… bądźmy ze sobą szczerzy, z kimkolwiek.
   - Napijesz się herbaty? – przemogłam się wreszcie, a on przytaknął.
   - Co u ciebie? – spytałam, gdy już siedzieliśmy wygodnie z parującymi kubkami w dłoniach.
   - No wiesz… W sumie to po staremu. Jutro idziemy razem z Joshem, naszym gitarzystą, na taki mały meczyk koszykówki. Wiesz, trzech na trzech. A ogólnie to za trzy tygodnie mamy koncert w Londynie z okazji końca wakacji. Paul strasznie nas ciśnie, dlatego trochę się stresujemy. Ogólnie to przed każdym występem mamy niezłego stresa, wiec luz. A co u ciebie?
   - U mnie nic.
Uśmiechnął się.
   - Zawsze jesteś taka małomówna?
   - Co?
Zdziwiłam się. Gdyby tylko wiedział jak obszerne monologi prowadzę w głowie, zrozumiałby dlaczego nie chcę mi się tego wszystkiego mówić na głos komuś, kto i tak tego nie zrozumie.
   Musiałam krzywo na niego spojrzeć, ponieważ powiedział:
   - Przestań!
   - Ale co mam przestać? – zaśmiałam się gorzko.
   - Przestań tak patrzeć na wszystkich z pogardą. Z takim nastawieniem nigdy nie znajdziesz sobie przyjaciół.
Naburmuszyłam się. Wiedziałam, że powiedział to tylko w żartach, ale wiedziałam też, że miał całkowitą rację. I to denerwowało najbardziej.
   - Hej przepraszam, nie miałem nic złego na myśli… - zaczął, nie pozwoliłam mu jednak skończyć.
   - Dlaczego myślisz, że nie mam przyjaciół? – spytałam sucho i trochę groźnie, widocznie urażona.
   - Nie no, nie myślę, że nie masz… - zaczął lekko zakłopotany. – Masz przecież mnie.
Uśmiechnął się zniewalająco, a ja wybuchłam śmiechem. Takim całkowicie szczerym i przyjaznym, mrużąc w charakterystyczny sposób oczy. Po chwili śmialiśmy się już razem, jakbyśmy naprawdę byli przyjaciółmi. Dobrymi przyjaciółmi.
   Pomyślałam sobie – Czemu nie? W prawdzie praktycznie nie znam tego człowieka, ale…
Oparłam się wygodnie o kanapę. Coś jakby się zmieniło. Jakby pokój rozbłysnął nowym, cieplejszym światłem. Może to byliśmy my, sama nie wiem. Za każdym razem kiedy podejmę jakąś ważną decyzję – pomyślałam sobie – świat trochę się zmienia.

   A potem była już tylko rozmowa. Taka prawdziwa szczera rozmowa.

~*~

O co w tym wszystkim chodzi:
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę".
Pod odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował".

Dostałam nominację od Doktor Harribo :) Dziękuję bardzo ;*

Pytania :

1. Ile masz lat?
W styczniu piętnaście skończyłam :) 2. Do jakich fandomów należysz?
Nie należę do żadnego fandomu
3. Jaka by była twoja pierwsza reakcja gdyby 1D zpukali do twoich drzwi?
Eee... chyba żadna, nie otwieram nieznajomym ;)
4. Masz 3 imię? Jak tak, to jakie?
Dopiero będę miała - Łucja ;)
5. Masz rodzeństwo?
Mam, dwóch młodszych braci xD
6. Filmy vs. Książki?
Lubię oglądać filmy, ale... książka ;)
7. Ulubiony kolor?
Nie mam ulubionego koloru 
8. McDonald vs. KFC?
Nie i nie
9. UAN vs. MM?
Nie do końca wiem co te skróty znaczą (UAN to, o ile pamiętam, Up All Night, ale ręki uciąć sobie nie dam, a MM to podejrzewam ten nowy album xD) 
10. Od Kiedy miałaś/masz ferie?
Moje ferie należą już do przeszłości ;)
11. Ulubiona piosenka?
Hmmm... Ostatnio? Strasznie lubią I see fire Sheerana ;)

Nie czytam zbyt wielu blogów, zaledwie pozostałości po ff które kiedyś czytałam xD Blogi, które czytam dobieram sobie starannie i według własnych upodobań i są to naprawdę moje naj :)

Żeby było sprawiedliwie żadnego nie wyróżnię, a kolejność będzie alfabetyczna... od tyłu (taka zwariowana ja xD)
A więc blogi, które nominuję:

Off the Coast
Let us die young
After a hurricane comes a rainbow

Pytania do Was:
1.Co jadłaś/eś dzisiaj na obiad?
2.Twój ulubiony gatunek książek.
3.Twój ulubiony gatunek filmu
4. Ulubiony pisarz / pisarka
5. Czy wzorujesz się na jakimś pisarzu/pisarce?
5. Najzabawniejsze wspomnienie z dzieciństwa
6. Masz jakieś hobby poza pisaniem?
7. Największe marzenie obecnie? (nie pisz bo się nie spełni ;) )
8. Lubisz słodycze?
9. Marzyciel vs realista?
10. Okey to przedostatnie pytanie więc się skup. Jaki masz kolor oczów? O.O
11. Numer buta?

I koniec! Ufff okey głupie pytania, wiem. :)

Post Scriptum: Wiecie, że 3 komentarze dają takiego kopa do pisania jak kawa zbożowa Inka? W sumie to nawet niezłego jeśli dosypie się kilogram cukru ;D Dziewczyny, jesteście moim cukrem ;***

Post Post Scriptum: Znalazłam modelkę, która wygląda prawie identycznie jak Juls:

Edit: Patrzcie co się dzieje kiedy Zuzia bawi się w profesjonalną obróbkę zdjęć xD








Obserwatorzy