...
Holmes Chapel / London, 4 lipca 2011 roku
[…] Poza tym chcę być oryginalnie brzydka. Uroda to rzecz pospolita.
~Halina Snopkiewicz
Nie lubię, kiedy ktoś próbuje podejmować decyzje za mnie. Wiem, będę się smażyć za to w piekle, ale aż mnie korci, żeby takiego delikwenta dźgnąć nożem. Gorzej się sprawa miewa, że taką osobą zazwyczaj jest mama. Moja własna, kochana mamusia. I co by biedaczka pomyślała, gdyby dowiedziała się, że jej własna córka, krew z jej krwi i nawet oczy mam po niej, że ja sobie wyobrażam tak perfidną śmierć dla niej. Załamała by się kobiecina.
Na szczęście nie jest radioaktywną mrówką (tudzież Edwardem ze Zmierzchu), żeby potrafić czytać w cudzych myślach. Jestem tego całkowicie pewna. Gdyby umiała przestałaby mi tu w końcu matkować i ogarnęła swój własny tyłek. Nie zaraz, to zdanie nie ma sensu. Ona jest moją matką.
Nie ważne. Ważne jest, że dzisiaj znowu doprowadziła mnie do szewskiej pasji i, daję słowo, jeszcze chwila a doszłoby do rękoczynów. Ze strony mamy, oczywiście, ja bym muchy nie skrzywdziła, a co dopiero moją biedną mateńkę. I gdy stężenie emocji w powietrzu miało właśnie przesądzić o eksplozji tego nędznego mieszkanka, w progu pojawił się (tu tu tu tu tum) Harry! Jako super waleczny bohater wyrwał mnie z objęć rozwścieczonej smoczycy i pojechaliśmy razem na grzbiecie białego rumaka ku lepszemu jutru.
Dobra żartuję. Po prostu wyszłam trzaskając drzwiami, a biały rumak to były rowery. Musiałam zasuwać na siodełku aż na dworzec, a potem gnić całą drogę do Londynu w wagonie dla rowerzystów, bo taki jeden tutaj ma zryty czerep i nie chciało mu się kupić biletów na autobus. A i nie ma też żadnego lepszego jutra. Jest tylko willa One Direction na przedmieściach stolicy.
Ja to potrafię zepsuć atmosferę.
Teraz jestem już daleko. Siedzę sobie w moim atramentowo niebieskim pokoju, na łóżku i piszę. Piszę, by nie zapomnieć i nie zostać zapomnianą. Coś w tym jest, prawda? Ale przysięgam, jeśli ktoś po mojej śmierci dorwie się do tego pamiętnika z myślą, że skoro mnie już nie ma to może go sobie bezkarnie czytać, to będzie ostatnia myśl, jaka przemknie mu przez głowę! Osobiście przyjdę (choćbym była nie wiem gdzie) i… nie ważne.
W ogóle nikt mnie nie rozumie. Poznałam dzisiaj resztę One Direction. Chyba mnie nie polubili, tylko dlaczego? I w tym momencie na moim prawym ramieniu powinien pojawić się mały aniołek, jako przedstawiciel dobrej strony mojej duszy, a na lewym diabełek, jako przedstawiciel części złej (hmm…ciekawe która jest większa?).
- Może dlatego, że byłaś dla nich oschła i niemiła? – spytał retorycznie koleś w białej kiecce. Jego głos brzmiał jak srebrne dzwoneczki u sań Świętego Mikołaja.
- A może dlatego, że to są po prostu Chuj*we ci…
Temu panu już dziękujemy. Dobra, przyznaję, może nie jestem ostoją ciepła i spokoju, ale chyba nie jestem aż taka zła. Ktoś mnie przecież na pewno lubi… Nie? Dobra poddaję się, chcę z powrotem do mamy! Mamo, przepraszam, że byłam dla ciebie taka nie miła! Przepraszam, że nakrzyczałam na ciebie i prawie rozwaliłam babciną komodę na której punkcie masz fioła! Już nie będę, tylko mnie stąd zabierz!
~*~
Zamknęła zamaszystym ruchem zeszyt koloru dojrzałych śliwek i, uprzednio wyrzucając byle dalej długopis, padła bez życia na łóżko.
Gdyby to było takie proste – pomyślała – po prostu upaść i nie wstać.
Była zmęczona, a dziwna melancholia zacisnęła na niej swe długie macki. Tak naprawdę nie czuła się ani wesoło, ani nawet dobrze. Była rozdarta. Rozdarta i smutna. Nie chciała wylewać swoich wszystkich smutków w niczemu winien pamiętnik, bo, wbrew pozorom, nie jest to wcale pocieszające, nie pomoże jej dojść do siebie, a jak potem będzie się czuła, czytając jaka to była nieszczęśliwa i biedna.
Postanowiła, że przez bite dwa tygodnie nie wyjdzie z tego pokoju. Może Harry będzie tak miły i przyniesie jej czasem kromkę czerstwego chleba i szklaneczkę wody?
Kiedy tylko o tym pomyślała, rozległo się ciche stuknięcie do drzwi, które chwile później uchyliły się lekko, a w szparze ukazało się jedno, zielone oko.
- Zjesz z nami kolację? Juls?
Jedno oko nagle stało się całym Harrym, który ze zmartwioną miną podszedł do leżącej z twarzą w poduszce blondynki.
Całe szczęście – pomyślała – że nie płakałam.
- Co? – spytała pozornie zaspanym głosem, podnosząc lekko głowę i łypiąc na niego nieprzytomnie – Nie, dzięki. Nie jestem głodna.
Ziewnęła sztucznie, po czym jej twarz ponownie znalazła się w objęciach przyjemnie chłodnego materiału.
- Weź przestań, za dobrze cię znam, żeby się na coś takiego nabrać – chłopak klepnął ją przyjacielsko w plecy i dodał na odchodnym:
- Za pięć minut widzę cię na dole.
Trzasnęły drzwi, a dziewczyna usiadła rozcierając palcami oczy.
Za dobrze cię znam – powtórzyła w myślach z kwaśną miną, rozważając nad tym, jak bardzo się chłopak pomylił.
Ale cóż miała zrobić? Zeszła na kolację. Od progu przywitały ją podejrzliwe spojrzenia trójki chłopaków. Za Chiny ludowe nie potrafiła sobie przypomnieć ich imion. Prawdę mówiąc, nawet nie próbowała. Bo i po co? Przepych i nowoczesność tego miejsca wystarczająco ją rozpraszały. Nie musiała jeszcze dodatkowo zaprzątać sobie głowy jakimiś tam gwiazdorkami.
Usiedli wszyscy przy jednym stole. Atmosfera była gęsta. Niewypowiedziane słowa zawisły w powietrzu i krążyły wokół nich, niczym drapieżne ptaki przygotowujące się do szturmu na bezbronną ofiarę. Chciała to przerwać. Właśnie miała wstać i oznajmić, że dokończy w swoim pokoju, gdy przez drzwi frontowe wpadł ciemnowłosy chłopak.
Jeszcze jeden? – pomyślała zirytowana.
Ale to frustrujące uczucie spłynęło po niej, gdy zobaczyła co różniło go od reszty. Ten wielki, szczery uśmiech. Uśmiech, którym z pewnością podbił już nie jedno młode serce. Stanął przed stołem i nie mogąc się powstrzymać krzyknął, aż szyby zadrżały w oknach:
- Zdałem! Zdałem ludzie! Klękajcie przed waszym panem i mistrzem, bo oto zdałem na prawo jazdy!
Wypowiadał te słowa z taką dumą i satysfakcją, z taką gigantyczną dawką euforii, że dziewczyna nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiech. Zaraz posypały się gratulacje, krzyki, wszyscy wstali od stołu i tylko Julay siedziała na swoim miejscu, wpatrując się w twarz nieznajomego. W momencie, w którym ich oczy się spotkały musiała odwrócić wzrok. Jego czekoladowe tęczówki przeszywały ja na wskroś, a biła od nich sama radość.
Dobra to już naprawdę jest chore.Przeczytałam twoje zaledwie 4 krótkie (niestety) rozdziały, i cię uwielbiam. Nie potrafię tego dokładnie sprecyzować, ale lubię czytać twoją twórczość..Sama ty wydajesz się być szczerą, i trochę zwariowaną osóbką, pozytywnie oczywiście.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny ;*
ps. Ty chyba nie lubisz swoich czytelników, wnioskując po długości rozdziałów. Nie no dzięki.. :((
Jeju, dziękuję, za ten przemiły komentarz :)
OdpowiedzUsuńTo wcale nie tak, że nie lubię swoich czytelników... JA was kocham! Ale jestem strasznie niecierpliwa, dlatego jak napiszę kawałek rozdziału, to muszę go wstawić xD Ale przynajmniej są często :)
No nie wiem, czy tak pozytywnie. Nie jestem pewna czy osobę, która w wieku 10/11 lat próbowała zrzucić swojego kota z balkonu na drugim piętrze, by sprawdzić czy na serio spadnie na cztery łapy, można nazwać pozytywnie zwariowaną xD
Ale dziękuję :)
Ależ tak!
UsuńZło zawsze spada na cztery łapy xD !
:p Mizia to nie jest prawdziwe zuo!
UsuńTo tylko przykrywka dla prawdziwego zua - pralek!
Zawsze wydawało mi się, że to ja piszę krótkie rozdziały, ale pod tym względem bijesz mnie na łeb i szyję! Twoje są jeszcze krótsze, a naprawdę szkoda, bo poczytałabym sobie coś więcej. :p Mimo że krótki, to rozdział bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że ostatecznie faceci przekonają się do Juls, a ona do nich, a w efekcie czego spędzą ze sobą jakieś szalone i niezapomniane chwile. Strasznie lubię postać Harry'ego, ale tego chyba nie muszę tłumaczyć.. Jest dobrze wykreowany. :) Pisz szybciutko coś nowego i nie trzymaj Nas zbyt długo w niepewności tego, co będzie dalej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego. <3
Serio? Dobrze wykreowany? Zawsze wydawało mi się, że właśnie nie jest xD Dziękuję, że tak myślisz :33
UsuńOj tam oj tam, następny będzie dłuższy ;P
Awwww <3 Hazza!!
OdpowiedzUsuńZayn? :( Dlaczego nie Niall?
Julay no weź! Musisz się opanować! Weź głęboki wdech. Iii wydech!
Ale ogólnie rozdział jest GENIALNY! :3333 I wiesz co? Uwielbiam Julay taką naćpaną jaka jest :D i początek rozdziału jest świetny! (Oczywiście reszta również)
I git majonez! A zło z balkonu młahaha :D
Zayn jest cool :P
UsuńKocham go ;P
Tak teraz gadasz ;P Ale spoko :)
I zostaw moje zuo! :P Moje!
Ale i tak cię kocham ;**
zaprosiłaś mnie, więc jestem ;)
OdpowiedzUsuńwybacz, że na ten moment nie wypowiem się o historii, bo muszę nadrobić to, co napisałaś wcześniej, ale pozwól mi na spojrzenie na Twoje opowiadanie od strony bardziej technicznej ;)
zgadzam się z przedmówczyniami, że rozdziały są króciuchne, a duża szkoda :( piszesz bardzo ładnym stylem, rozdział czyta się jednym tchem ;) bardzo ładnie konstruujesz zdania i jesteś za pan brat z interpunkcją, a na wielu blogach po prostu ona nie istnieje ;)
ogólnie bardzo spodobała mi się Twoja twórczość i z pewnością będę tu częstym gościem ;)
Dziękuję, bardzo miłe to co mówisz, bo na sprawdzianach z polaka zawsze tracę za interpunkcję ;D
UsuńNie lubię Cię, dziewczyno. Piszesz świetnie, ale dodajesz stanowczo za krótkie rozdziały! FOCH 4EVA!
OdpowiedzUsuńPolubiłam Juls. Ma niesamowity charakterek. To dziwne, że w realu z kimś takim bym w jednym pomieszczeniu nie usiedziała, ale fajnie się czyta o takich osobach. ^__^
Ciekawe za co Harry ją przepraszał.
I co będzie dalej.
Zostawiłaś komentarz na jednym z moich blogów (do którego już chyba nie wrócę) i weszłam z ciekawości. Cieszę się, że to zrobiłam. Nie żałuję. Zapraszam Cię tylko do mnie:
http://the-solace.blogspot.com/
Pozdrawiam
Hehehe ja też bym z Julay nie wysiedziała w jednym pokoju. Pożarłybyśmy się. Mamy zbyt podobne charaktery xD
UsuńDziękuję za komentarz :)
A jednak bohaterka nie jest ani trochę taka, jak wydawała mi się po pierwszym rozdziale. A Harry to kuzyn, ahhhhhh. Myślałam, że będzie jakieś zakazane uczucie, a tu bum! Jest i on. Zacny Zayn :D Czekam na rozwój, czuję, że będzie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:333
UsuńHarry to nie kuzyn, ale to się wyjaśni później :**
Dzięki :D
Cudowny rozdział! Z resztą tak jak całe opowiadanie ;) Cieszę się, że zaprosiłaś mnie na swojego bloga ;) Piszesz bardzo fajnie i ciekawie, że aż chce się czytać dalej. Bardzo podoba mi się pierwsza część rozdziału, czyli kartka z pamiętnika Julay. Muszę jednak przyznać, że cały rozdział jest fantastyczny! ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę weny xx
PS. Śliczny szablon ^^
Zostawiłaś SPAM na chyba każdym moim blogu. Nie sądzisz że to trochę nie grzeczne, biorąc po uwagę, że po pierwsze jeden komentarz by wystarczył, a po drugie nie pofatygowałaś się nawet by przeczytać moje opowiadanie (choć jedno)?. A oczekujesz, że ja zaglądnę tutaj i cała w skowronkach zacznę czytać tą historię. Czyli jednym słowem, wpadasz na moje blogi, zostawiasz SPAM olewając moją pracę, oczekując, że ja uszanuję Twoją. To naprawdę niemiłe i tak nie zdobędziesz nowych czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przepraszam jeśli Cię uraziłam, nie miałam tego w planach xD
UsuńWiem, jestem głupia, nie musisz mi przypominać :)
Poza tym nie przesadzaj. Sprawdziłam to i zostawiłam spam na tylko jednym twoim blogu ;P
Odpowiadam na zaproszenie. :)
OdpowiedzUsuńNie powiem Ci co myślę o opowiadaniu bo muszę nadrobić początek, ale ten rozdział bardzo mi się podoba.
Zapraszam do mnie.
Weny <3
Uwielbiam ;D
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebie http://hiheeuih.blogspot.com/
:D Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://odkrywca-marzen.blogspot.com/-wejdziesz?
Kiedy kolejny rozdziałek ? Zwariuje jak nie napiszesz :D :D
OdpowiedzUsuń